sobota, 18 lipca 2015

LBA

Hejka kochani! Zdziwieni, że widzicie tu posta? Hehe... ja też :)
Zostałam nominowana do LBA przez Albuś Navarro z bloga Naxi-"LOVE IS BRUTAL" Dziękuję :)
Odpowiedzi na pytania:
1.Jak nazwiesz swoje dzieci?
Jeszcze nad tym nie myślałam :)
2.Ile masz lat?
15, w listopadzie 16 ;)3.Ulubiona para z obsady?
Z obsady? Zdecydowanie Falba <34.Czytasz mojego bloga?
Właśnie zaczynam :D5.Masz jakiegoś idola/idolkę?Jak tak to kto to?
Hmyy... Uwielbiam większość z serialu "Violetta" więc to oni są moimi idolami :>6. Ulubiony blog? 
Czytam wiele blogów i naprawdę trudno było by mi wybrać jeden ulubiony
7.Masz chłopaka/dziewczynę?
Nie 

Ja nominuję:

http://schodydoszczescia.blogspot.com/
http://diecesca-naxi-opowiadania.blogspot.com/

Pytania :)
1. Masz zamiar oglądać "Soy Luna"? Dlaczego?
2. Po wakacjach do jakiej szkoły idziesz?
3. Jak masz zamiar spędzić resztę wakacji? 
4. Byłaś już gdzieś na wakacjach? Gdzie? 
5. Czytasz mojego bloga?
6. Maliny VS Truskawki?
7. Masz ulubiony cytat? Jaki? 
8. Jaki jest twój ulubiony film? 
9. A jaka ulubiona piosenka?

Dziękuję za uwagę..hehe... 

Zapraszam was jeszcze na moje blogi :)


Olaa Naxistas


wtorek, 14 kwietnia 2015

WAŻNE!

Naprawdę ważne!

Poddaje się! 
Tak niestety się poddaje! Nie mam już pomysłu na tego bloga!
Nie usunę go ale nie pojawi się a nim żaden rozdział! (tak myślę) 
Przepraszam! Przeprasza! Przepraszam!
Ale tych co chcą czytać jeszcze moje opowiadania zapraszam tutaj ---> http://naty-i-maxi-naxi.blogspot.com/ ! (Junto a ti)! 
Olaa Naxistas

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 3

Momento #1

Siedziałem na łóżku i się nudziłem. Nie wiedzieć czemu Maxi i Leon nie odbierali. Tylko czemu? Postanowiłem wybrać numer do mojej hiszpańskiej przyjaciółki. Jakoś ostatnio nie gadaliśmy a byliśmy ze sobą zżyci. Pewnie gdybym nie wyjechał do Argentyny to nadal byśmy byli najlepszymi przyjaciółmi. Ale co ja mogę poradzić... Sam nie chciałem jechać ale moja mama zmarła i musiałem znaleźć ojca.
Pierwszy sygnał... drugi... trze.. Odebrała!
- Hej! - powiedziałem.
- Diego!? - powiedziała zdziwiona.
- Tak, a co?
- Po prostu jestem zdziwiona, bardzo dawno nie gadaliśmy.
- Wiem, przepraszam, że nie dzwoniłem.
- Nic się nie stało.
- A co teraz robisz? - zapytałem.
- Siedzę w pokoju i się nudzę.
- Wiesz, że ja też. - zaśmiałem się. - Mów co tam u ciebie.
- A więc, przeprowadziliśmy się.
- Jak to? Dokąd? Z tym domem mam tyle wspaniałych wspomnień.
- Wiem, wspomnienia w nim były najlepsze, a przeprowadziliśmy się do Argentyny bo Lena dostała się do jednej z najlepszych szkół muzycznych w Ameryce Południowej.
- Jak to jesteś w Argentynie? Ja też jestem w Argentynie. Jedna z najlepszych szkół... Czy wy jesteście w Buenos Aires?
- Tak.
- Za 30 minut w głównym parku przed Studio OnBeat. - powiedziałem i się rozłączyłem.
Natychmiast wyszedłem z domu i spacerkiem kierowałem się do parku. Nie mogę uwierzyć, że to się dzieję na prawdę. Do parku dotarłem 10 minut przed czasem. Usiadłem na najbliższej wolnej ławce i czekałem na przyjaciółkę.Zobaczyłem ją jak wychodziła z domu znajdującego się na przeciwko parku.  Podszedłem do niej a ona natychmiast rzuciła mi się na szyję.
- Diego! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę. - mówiła uradowana.
- Ej! Bo mnie udusisz.
- Sorka. - powiedziała i zeskoczyła ze mnie.
- Od kiedy jesteś w Buenos Aires?
- Od wczoraj. - odpowiedziała mi. - Mogę mieć prośbę? - zapytała.
- Jasne.
- Oprowadzisz mnie po Buenos Aires?
- Oczywiście! - Powiedziałem i pociągnąłem ją za rękę w kierunku plaży. Potem poszliśmy nad małe jeziorko które znajdowało się nieopodal, jest to bardzo ładne miejsce a prawie w ogóle nie jest odwiedzane przez ludzi. Trochę zgłodnieliśmy wiec poszliśmy do małej kawiarenki. Zamówiliśmy po ciachu i kawie. Na końcu pokazałem jej Studio, była zachwycona tym miejsce. Jak zakończyliśmy zwiedzanie studia postanowiłem odprowadzić ją do domu ale po drodze zadzwonił mój telefon.
- Diego, dzwoniłeś sory, że nie odbieraliśmy ale jesteśmy na torze i jeździliśmy telefony zostawiliśmy w bluzach.
- Po co mi się tłumaczysz? Wystarczy powiedzieć sory, że nie odbieraliśmy. Verdas co ja twoja matka?
- Nie, moja matka jest ładniejsza. W końcu po kimś ma się ten dar.
- Śmieszny jesteś. Muszę kończyć.
- A co ci się tak śmieszy?
- Odprowadzam koleżankę do domu.
- Koleżankę!? Wbijaj z nią na tor!
- Verdas... - powiedziałem ale on nie usłyszał bo się rozłączył.- Może pokaże ci jeszcze tor Motocrosowy? - Tą wypowiedź skierowałem do mojej towarzyszki.
- Jasne. - zgodziła się i zmieniliśmy kierunek.

Momento #2


Właśnie razem z Ludmiłą szłam w stronę Studia.  Jestem ciekawa jak moi przyjaciele zareagują na to, że wybaczyłam Lu, w końcu była ona trochę nie miła ale w pewnym sensie to moja wina. Dlaczego zaczęłyśmy się wtedy kłócić ? Zostawiłam ją w najgorszym momencie życia.Jej tata zmarł a ja zaczęłam wykłócać się z nią o chłopaka który nie był wart naszej przyjaźni. Zwykły nadęty i bogaty burak. Może to ja jestem ta zła? Nie, stop! Żadna z nas nie jest zła po prostu się pogubiłyśmy.
- O czym tak myślisz. - oczy mojej przyjaciółki były skierowane na mnie.
- O tym, że to moja wina.
- Ale co twoja wina?
- Że się pokłóciłyśmy, po tym co się stało powinnam być przy tobie i cię wspierać. A ja co? Zaczęłam się z tobą wykłócać i to jeszcze o tego dupka.
- Violu, było i się skończyło Pogodziłyśmy się i... zero kłótni o chłopaka? - zapytała.
- Oczywiście!
Resztę drogi wspominałyśmy sobie lata naszej przyjaźni. Znałyśmy się praktycznie od dziecka i zawsze byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, i gdyby nie on nadal byśmy nimi były. Jak dostałyśmy się do studia ja zaprzyjaźniłam się z Francescą a Ludmiła z Camillą. Ruda jest od nas młodsza ale wydawała się sympatyczna, no właśnie... wydawała. W zasadzie była strasznie wredna co spowodowało przemianę Lu. Potem Cami przyszła nas przeprosić i mówiła, że to tak naprawdę Ludmiła ją do wszystkich złych rzeczy namawiała a głupia ja pod wpływem wszystkich emocji i bólu po utracie przyjaciółki zaczęłam jej wierzyć. Ale sądzę, że reszta by jej nie uwierzyła gdyby nie to, że ruda jest przyrodnią siostrą Maxi-ego. Nie jesteśmy jakimiś tam najlepszymi przyjaciółmi ale jesteśmy w koleżeńskich relacjach z Maxim, Diego i oczywiście z Leonem, moim chłopakiem.
- Hejka! - powiedziałam gdy zobaczyłam moich przyjaciół.
- A ona co tu robi!? - Camila widocznie nie była zadowolona z obecności Lu.
- Ja i Lu się pogodziłyśmy i znowu jesteśmy przyjaciółkami. - powiedziałam strasznie radosna.
- Że co!? Przecież mówiłam ci, jaka ona jest wredna! - krzyczała - Violu ja nie chce by ona była dla ciebie taka jak była dla mnie. - Mówiła strasznie smutna.
- Cami... Ale ja i Lu się pogodziłyśmy i tak czy siak będziemy się przyjaźnić!
- Jak chcesz ale ja nie będę z nią przesiadywać w tym samym miejscu! - Ruda wykrzyczała i odeszła. Obróciłam się w moja prawą stronę po której stała blondynka ale już jej nie było.
- Gdzie ona poszła? - zapytałam się Fran która przyglądała się razem z Lu kutni mojej i Cami.
- Poszła do studia. - Włoszka uśmiechnęła się do mnie.
- Dzięki! - uwiesiłam się na szyi przyjaciółki i weszłam do pomieszczenia.
Szukałam jej po całym studio ale nigdzie nie mogłam jej znaleźć więc postanowiłam znowu wyjść na dziedziniec.
- Co ty tu robisz? - zapytałam.
- Nie chciałam uczestniczyć w tej kutni więc poszłam do studia ale potem stwierdziłam, że Francesca ci powie gdzie jestem więc wyszłam tu. Po za tym idź do dziewczyn. To teraz są twoje przyjaciółki.
- Ej, ej! Tak to są moje przyjaciółki. W zasadzie to tylko Fran jest moją przyjaciółką a... szczerze to za Cam nie przepadam. - Powiedziałam i ją przytuliłam.
- Mamy dużo wspólnego - uśmiechnęła się.


___________________________________________
Przepraszam was, że tak późno i, że takie krótkie...
Nie miałam lepszego pomysłu
Rozdział 4.... Weekend :)

sobota, 4 kwietnia 2015

One Shot + dziękuję za 6 tys. wyświetleń!

Siedziała w pokoju przeglądając albumy ze zdjęciami, przy każdym zdjęciu wspominała. Czasami uśmiech malował się na jej twarzy czasami był to smutek. Jest szczęśliwa, ale czy było warto?
Poświęciła przyjaźń dla miłości. 
Wzięła do ręki kolejny album ze zdjęciami i zaczęła oglądać. Pierwsze zdjęcie szczególnie przykuło jej uwagę.



- Ej, dziewczyny! Chodźcie! - zawołała Ludmiła. Od razu do niej podbiegłyśmy. Patrzcie jakie różowiaste autko - mówiła uradowana. - Chce takie.
- Lu, a sprawdziłaś cenę? - zapytała Fran, blondynka przeszła się do o koła auta szukając ceny.
- O kurczę! 20 000 peso!
- Nada je chcesz? - zapytała Camilla.
- Tak! Bo jest różowiudkie! - powiedziała.
- Możemy przynajmniej zrobić sobie zdjęcie. - zaproponowałam. Dziewczyny się zgodziły.
~

Pamiętam kiedy to było, byłyśmy wtedy takie papużki nierozłączki. Zawsze w cztery. No ale to się zmieniło, niestety. Przewróciłam album na kolejną stronę. Było to zdjęcie zrobione trochę później. Ludmiła wtedy zaprzyjaźniła się z nową uczennicą Studia, Violettą. Już nie byłyśmy czwórką przyjaciółek. Nie!
Ale przejdźmy do zdjęcia.


- Dziewczyny! Za 2 minuty wychodzicie na scenę! - krzyczał Pablo.
- Już jesteśmy gotowe. - Camilla mu odpowiedziała.
- Ale się cieszę! - Francesca była strasznie podekscytowana. - Nasz pierwszy koncert!
- Ja to się stresuję. - powiedziałam. - Ale będę z wami, a to najważniejsze.
- Dziewczyny robimy zdjęcia na stronę U-mixu! - podszedł do nas Marotti razem z fotografem. Zrobili zdjęcie i odeszli do innych uczniów.
- Przytulas! - krzyknęła Fran, a my wykonałyśmy jej polecenie.
- Camilla, Francesca, Natalia na scenę! - poganiała nas Angie.
- Już idziemy. - Odpowiedziała Camilla i tak jak powiedziała zrobiłyśmy. Potem były już tylko światła, muzyka, fani i my.
~

Znowu przewróciłam kartkę. Było tam zdjęcie która dała mi Cami, była na nim ze swoim, wtedy obecnym chłopakiem. Byli wtedy szczęśliwi a ja z Fran strasznie się tym jarałyśmy. Nasza przyjaciółka była szczęśliwa więc my też. Pamiętam kiedy było ono robione.

~
Camilla razem z Maxim wybierali się na swoją pierwszą randkę, oczywiście ja i Francesca obowiązkowo jej pomagałyśmy, wybrałyśmy z nią strój, ładnie ją umalowałyśmy i pomogłyśmy w nauce chodzenia na szpilkach które ona chciała ubrać. Kiedy chłopak po nią przyszedł najwidoczniej był oszołomiony jej wyglądem, nie dziwie się wyglądała ślicznie. Chcieli już wychodzić lecz Fran im nie pozwoliła.
- Czekajcie! A zdjęcie? - zapytała.
- A no tak - Cami się uśmiechnęła. Włoszka zrobiła zdjęcie z telefonu Camilli.
Następnego dnia Ruda przyniosła wywołane zdjęcie i mnie i Fran.
~

Po raz kolejny przewróciłam stronę. Widniało na niej zdjęcie moje i Cami. Wtedy zostałyśmy we dwie. Byłyśmy z Cam bardzo zżyte i nim się spostrzegłyśmy straciłyśmy Fran. Nie zwracałyśmy na nią uwagi co musiało ja ranić. Włoszka po prostu przestała się z nami kontaktować zaczęła na nowo kolegować się z Ludmiłą co również zbliżyło ją do Violetty.

~
Moda na bandanki. Razem z Camillą ubrałyśmy bandanki. Nie było to planowane, ale przez kolejny miesiąc był to nasz znak rozpoznawczy. Jeżeli ktoś widział dwie dziewczyny z bandankami na głowie był w stu procentach pewny, że to my. Oczywiście dzień w którym to się przytrafiło pierwszy raz musiałyśmy u czcić zdjęciem.
~

Zerknęłam na następną stronę. I zobaczyłam zdjęcie które zostało zrobione w dzień w którym tak naprawdę poznałam chłopaka mojej przyjaciółki. Umówiliśmy się wtedy u mnie na maraton filmowy.

~
- Spóźnia się już dwadzieścia minut - narzekałam bo Cami jeszcze nie było.
- Zaraz pewnie przyjdzie. - Maxi mnie uspokajał.
- Zadzwonię do niej. - wyciągnęłam telefon z kieszeni i wykręciłam numer przyjaciółki.
- Cześć Naty! Przepraszam ale nie mogę dzisiaj przyjść. 
- Jak to? Czemu?
- Mój tata przyjechał i chciał spędzić ze mną trochę czasu. Wiesz, że rzadko przyjeżdża do Argentyny.
- Ok. Rozumiem. - powiedziałam i rozłączyłam się. - Nie przyjdzie, jej tata przyjechał. - Przekazałam wiadomość chłopakowi.
- To będę leciał - powiedział.
- Chcesz to zostań - powiedziałam a on się zgodził. Filmy oglądaliśmy całą noc, non stop się z czegoś śmiejąc. Gadaliśmy na różne tematy, okazało się, że mamy naprawdę dużo wspólnego. Ale ta moja przyjaciółka ma szczęście mając takiego chłopaka.
~

Na następnej stronie było zdjęcie z dnia w którym moja najlepsza przyjaciółka się załamała. Niestety chłopak z nią zerwał, nie spodziewała się tego po nim.Wydawał się miły i bardzo sympatyczny a tu nagle takie coś.

~
- Zerwał ze mną! - Camilla weszła z płaczem do mojego pokoju.
- Jak to?
- Powiedział, że mnie kocha ale jak przyjaciółkę i, że się zakochał po uszy ale niestety w innej - opadła bezsilnie na moje łóżko.
- Co za dupek! - nie mogłam się opanować. -Nie płacz Cami, proszę cię.
- Ale to boli. - Nowe łzy wylewały się z jej oczu.
- Zróbmy sobie dzień bez chłopaków. - zaproponowałam.
~

Następne zdjęcie było chyba z najlepszego i jednocześnie najgorszego dnia w moim życiu. 

~
- Jesteś zwykłym dupkiem! Jak mogłeś z nią zerwać i powiedzieć jej, że kochasz inną! - krzyczałam na chłopaka.
- A co miałem ją okłamywać? - zapytał.
- No nie, ale... - zawahałam się.
- No właśnie!
- Zostawiłeś ją pewnie dla jakiś plastikowej dziuni.
- Nieprawda!
- Jakoś ci nie wieże! Zakochałeś się pewnie w jakieś ździrze a potem będziesz chciał do niej wrócić!
- Naty! - Krzyknął. - Ja się w tobie zakochałem - powiedział ciszej a ja oszołomiona odwróciłam się i poszłam w stronę mojej przyjaciółki. Dlaczego on mi to powiedział?
 Razem z Cami przez cały dzień byłyśmy takie nie obecne ona zastanawiała się w kim mógł się zakochać jej były a ja dlaczego właśnie we mnie?
~

Chyba po raz setny dzisiaj przewróciłam kartkę i zobaczyłam zdjęcie zrobione dzień przed naszą kłótnią. Niestety Cami też straciłam, zrobiłam coś strasznie niewybaczalnego. A mianowicie:

~
Siedziałam sama na ławce w parku i rozmyślałam nad tym co powiedział były chłopak mojej przyjaciółki. Nagle ktoś się do mnie dosiadł.
- Hej, porozmawiamy? - zapytał chłopak z kolorowym Full Capem.
- Nie mamy o czym. - odpowiedziałam.
- Wysłuchaj mnie - poprosił i dosiadł się.
- Dwie minuty a potem dajesz mi spokój.
- Dobrze. - przytaknął. - Nati, proszę cię daj mi szanse. Ja wiem, że Cami to twoja przyjaciółka. Wiem, że to wspaniała dziewczyna, ale mam ją okłamywać? Naty zależ mi na tobie. Nigdy tak o tobie nie myślałem ale po tym wieczorku filmowym poczułem do ciebie coś więcej niż przyjaźń. Kocham Cię Naty. - Zbliżył się do mnie po czym wpił swoje usta w moje.
~

- Od tego momentu byliśmy parą. - szepnęłam cichutko i uniosłam kąciki ust ku górze.
Cały czas zastanawiam się, kto zrobił to zdjęcie?
Następne zdjęcie było zrobione jak Cami się o wszystkim dowiedziała. Kłóciłyśmy się wtedy.

~
(Na niby się tu kłócą)
- Jak mogłaś! - krzyczała na mnie.
- Cami, przepraszam. Naprawdę.
- Wiesz co myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami a ty odbiłaś mi chłopaka!
- Ale Cami, to nie jest tak!
- A jak!?
- No... - zawahałam się
- Właśnie! Wiesz co... Nie odzywaj się do mnie, nie kontaktuj się ze mną i zapomnij, że kiedykolwiek się przyjaźniłyśmy! - Trzasła drzwiami od mojego pokoju i już po chwili nie było jej w moim domu.
~

Tak zakończyła się nasza przyjaźń. Straciłam Cami ale mam Maxi-ego. Te zdjęcie zostało zrobione w naszą miesięcznice:

A co robię teraz?
Właśnie siedzę w swojej nowej sypialni i rozpakowuję wszystkie rzeczy. Dobrze, że Maxi tego nie widzi bo by mnie zabił.
- Kochanie mówiłem , że ja to zrobię. Ty nie możesz dźwigać. - Uśmiechnął się.
- Ale Maxi to tylko albumy i ciuchy, dam radę.
- Ja to zrobię.  - Powiedział i wziął się za rozpakowanie. - Nie chcę by coś się stało mojemu synkowi. - Powiedział przykładając swoją rękę do mojego brzucha.
- A skąd wiesz, że to będzie chłopczyk. - Zapytałam.
- Przeczucie. - powiedział i podszedł do mnie i namiętnie pocałował.

Koniec!       

____________________________________

Hejka! 
Na początku bardzo chciała bym wam podziękować za te 6 000 wyświetleń :D
Również dziękuję Victoria Evans, Panna Martin, Naty Ramsey, My Life is Music i Wer3ia Styles za obserwowanie bloga :) 
Dziękuję! 
Kocham was! <3 
I love you! <3
Te Amo! <3 
Ti Amo! <3 

Wesołych świąt!
Smacznego jajka!
Mokrego dyngusa!

     

wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 2

  Dedykacja dla Victoria Evans  

Momento #1

Weszła radosna do domu. Udałam się w kierunku swojego pokoju. Nadusiłam na klamkę i zastałam w nim swoją siostrę.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam, a moja siostra odwróciła się w moim kierunku. - Czemu płaczesz? - powiedziałam zauważywszy łzy na polikach młodszej Castillo.
- Pokłóciłam się z Mechi. - Mówiła przez łzy.
- Nie martw się, na pewno będzie dobrze. - pocieszałam ją - to o co poszło?
- No, bo ... był, to znaczy jest taki chłopak. No i on podobał się i mi i jej.
- Mam rozumieć, że pokłóciłyście się przez chłopaka!?
- No..., tak.
- Roxy, dlaczego ty popełniasz moje błędy? Nie pamiętasz jak pokłóciłam się z Lu?
- Pamiętam, i ja nie chce by przyjaźń moja i Mechi się tak skończyła.
- Więc natychmiast idziemy do domu Ferro! - wykrzyczałam i pociągnęłam siostrę do domu Ferro.
Szłyśmy w ciszy, doskonale wiedziałam, że natychmiastowo musiałam pogodzić swoją siostrę i jej przyjaciółkę. Nie chciałam by ich przyjaźń zakończyła się tak jak moja i Ludmiły. Podeszłyśmy pod dom owego państwa i delikatnie zapukałam do drzwi.
- Cześć! - przywitała mnie blondynka.
- Hej! Możemy wejść? - zapytałam
- Jasne, wchodźcie.
- My tu w sprawie Roxy i Mechi.
- Ta słyszałam, pokłóciły się o chłopaka.
- Jak mogły... niczego się nie nauczyły. - zaśmiałyśmy się.
- Mechi jest u góry, w swoim pokoju. - Lu zwróciła się do mojej siostry. 
- Dzięki. - Czerwonowłosa od razu pobiegła na górę.
- Czyli już zostajesz na noc? - Pytała.
- Wiesz, jeszcze pójdę po rzeczy, do domu. - Powiedziałam a z góry dobiegły nas piski dziewczyn. Razem z Ludmiłą od razu pobiegłyśmy na górę i natychmiastowo otworzyłyśmy drzwi od pokoju młodszej Ferro.
- Co tu się dzieję?  zapytała Lu.
- Pogodziłyśmy się! - krzyknęła uśmiechnięta od ucha do ucha Mercedes.
- I już się nie pokłócimy. - Dodała moja siostra.
- Dobrze Roxy, ja idę po rzeczy dzisiaj nocuje u Lu.
- Pogodziłyście się, ale super! - powiedziała Czerwonowłosa Ferro. - Lu, a Rox też może u nas spać? - zapytała.
- Jasne. - odpowiedziała jej z uśmiechem, a one znów zaczęły piszczeć ze szczęścia.
Razem z Roxy wyszłyśmy z domu Ferro i skierowałyśmy się w kierunku naszego domu. Powiedziałyśmy ojcu, że dzisiaj śpimy u koleżanek. Wzięłyśmy swoje rzeczy i ponwnie kierowałyśmy się pod dom Ferro. Resztę dnia, wieczora i nocy spędziłyśmy na świetnej zabawie. Już nie pamiętam kiedy się tak bawiłam. Zastanawiam się jak moi przyjaciele zareagują na to, że wybaczyłam Lu. Oni są dobrzy, na pewno jej wybaczą.

Momento #2

- Prosimy wszystkich pasażerów o zapięcie pasów, zbliżamy się do lądowania. - usłyszałem głos pilota samolotu i posłusznie wykonałem polecenie. Już po 20 minutach byłem w Buenos Aires.
Wysiadłem z samolotu i kierowałem się w kierunku domu wuja. Doskonale znałem całe Buenos Aires, byłem tu w każde wakacje. Ale teraz tu zamieszkam. Bardzo się cieszę. Na wieść, że dostałem się do jednej z najlepszych szkół muzycznych w całej Ameryce Południowej cieszyłem się jak dziecko które dostaje wymarzoną zabawkę, a gdy dowiedziałem się, że będę mieszkał u wuja razem z moimi kochanymi kuzyneczkami to myślałem, że lepiej być nie może.
Znalazłem się pod domem mojej rodzinki i lekko zapukałem.
- Federico!? - otworzyła mi lekko zdziwiona Olga.
- Tak, to ja. - odpowiedziałem z dość głupim uśmiechem.
- Wejdź do środka. - powiedziała szerzej rozchylając drzwi.
- Fede, ty miałeś przyjechać dzisiaj. - powiedział wuja wychodząc z gabinetu - Przepraszam, ze nie odebrałem cię z lotniska.
- Nic się nie stało. - rozumiałem go, w końcu był biznesmenem. Mógł zapomnieć, miał dórzo  - Spacer po Buenos Aires to czysta przyjemność. 
- Niestety dziewczyn dzisiaj nie ma w domu bo śpią u koleżanek, więc jutro jak przyjdą to będą mieć niespodziankę. - powiedział wuja. - teraz Olga przygotuje ci pokój, rozpakuj się, rozgość... przed tobą cały rok szkolny.
- Dzięki ci wuja.
- Nie dziękuj.
Poszedłem razem z gosposią na piętro ona mi wskazała pokój który zawszę znajduję przyjeżdżając na wakacje. Usiadłem na bardzo wygodnym łóżku po czym sięgnąłem walizkę i zacząłem się rozpakowywać, zacząłem wyjmować wszystko po kolei. Wszystkie ciuchy poukładałem do szafy, na półkach poukładałem malutkie bibeloty i poukładałem parę małych zdjęć. Na końcu wyciągnąłem moje grzebyki - jak to twierdzi Roxy i Violetta - do dwu metrowej grzywki. Trochę mi się nudziło ponieważ, nie miał mi kto "dokuczać". Położyłem głowę na poduszce i momentalnie zasnąłem.

Momento #3 

- Weź się od mnie odwal! Zerwaliśmy! - krzyczałem do swojej ex.
- Ale proszę cię, wróćmy do siebie! - Wręcz błagała.
- Nie, nie i nie! Nie rozumiesz tego N-I-E!
- Ale misiu!?
- Słuchaj Val, było fajnie, było! Ale z nam koniec. Zrozum.
- Maxsiu... - zrobiła słodkie oczka a ja odwróciłem się od niej i szybkim krokiem ruszyłem przed siebie. Usłyszałem melodyjkę wydobywającą się z mojej komórki, oznaczała ona przychodzącego sms'a po czym wyciągnąłem z kieszeni telefon. Kliknąłem opcje "odczytaj" po czym mym oczom ukazał się tekst.

" Co robisz ?
  Jeżeli się nudzisz, a pewnie to robisz bo nie ma koło ciebie ani mnie ani Diego...
  Na torze za 20 minut ?
  Ps. Leon. "

Znowu dotknąłem ekranu mojego iPhone, tym razem opcja "odpowiedz"

" Tak nudzę się...
  W końcu nie ma przy mnie dwóch największych idiotów.
  Ok. za 20 minut jestem :D
  Ps. Idioto mam twój numer! "

Odpowiedziałem na sms'a i chciałem schować telefon do kieszeni ale wpadła na mnie jakaś dziewczyna, albo ja na nią wpadłem. Nie ważne, wpadliśmy na siebie... Ok?
- Przepraszam. - powiedziała lekko przerażona.
- Nic się nie stało. - odpowiedziałem jej spokojnie.
- Na pewno? - zapytała.
- Na pewno. - uspokoiłem ją - Maxi - podałem jej dłoń.
- Natalia. - odpowiedziała i odwzajemniła gest.
- Przepraszam ale jestem umówiony. Do zobaczenia! - odszedłem.
Doszedłem na tor i razem z chłopakami chwile pogadaliśmy, Leon mówił, że z Violą układa mu się fantastycznie, Diego siedział jakoś dziwnie cicho a ja im powiedziałem, że Val nie chce się od mnie odwalić. Po opowiedzeniu "plot" z dzisiaj postanowiliśmy pojeździć na motorze.

________________________________________

Najpierw... Victoria przepraszam, że dedykuję ci coś takiego... no... beznadziejnego.
Wiem miał być dawno temu bo 14 marca... moje poczucie czasu.
Miałam go dużo a wyszło beznadziejne, krótkie TO! 
Przepraszam...
Dziękuję wam za wszystkie komentarze pod Rozdziałem 1 <3
Miałam TYLE motywacji... DZIĘKUJĘ! JESTEŚCIE BOSCY!
Również bardzo dziękuję za wszystkie nominację do LBA <3 
Odpowiedzi na pytania itp. możecie znaleźć w zakładce "Liebster blog award!"
KochAAAAm....
i do następnego...
(nie wiem kiedy będzie)

niedziela, 8 marca 2015

Rozdział 1

Ten Rozdział dedykuję wszystkim kobitką czytających mojego bloga. Dzisiaj mamy swoje święto i cieszmy się nim na całego ;*** Nie przedłużając... Prezentuję Rozdział 1 

~~***~~
Momento #1  

Wysiadła z samochodu, wciągnęła świeże powietrze do nozdrzy i rozejrzała się po okolicy. Było tu ślicznie, na przeciwko domu w którym miała zamieszkać znajdował się ogromny park. Wyciągnęła jedną ze swoich walizek z samochodu i skierowała się w kierunku wielkiego, ślicznego domu.

Nadusiła na klamkę a jej oczom ukazał się korytarz. Rozejrzała się do o koła siebie dokładnie oglądając pomieszczenie.

W tym niewielkim pokoju znajdowały się trzy pary drzwi, jedne z nich kierowały na ogródek. Dziewczyna po raz kolejny nadusiła na klamkę, tym razem były to drzwi kierujące do salonu i jadalnia.

Hiszpanka rozejrzała się po pomieszczeniu, zostawiła walizkę i ruszyła do drugich drzwi znajdujących się w korytarzu. Lekko popchnęła drzwi za którymi znajdowała się kuchnia. Podeszła i powąchała kwiaty leżące na blacie.


- Wasze pokoje są u góry! - krzyknęła jej rodzicielka, a dziewczyna natychmiast wybiegła z pomieszczenia w którym się znajdowała i wbiegła na schody. Podeszła do jednych z drzwi, ale to nie był jej pokój, ponieważ na drzwiach wisiał tabliczka z napisem "Lena". Podeszła do następnych drzwi, niestety też nie jej pokój, na tabliczce było napisane "sala muzyczna". Kruczoczarna otwarła drzwi i weszła do środka. Rozejrzała się, tyle instrumentów. Będzie się na czym uczyć grać. Do tej pory umiała tylko na gitarze i pianinie. Druga część pokoju była zupełnie pusta, wisiały tam dwa wielkie lustra. Był to kącik w którym było można się rozgrzać i trochę potańczyć. Wyszła z pomieszczanie które zapierało jej dech w piersiach i podeszła do drzwi które były na przeciwko. "Natalia". Zachwyciła się widząc swoje imię na tabliczce. Zamknęła oczy i nadusiła klamkę. Weszła do pokoju i otworzyła oczy. Przytulny pokójw jasnych barwach,  jest jej ulubiony fiolet. Doszła do wniosku że Clara pomagała rodzicom.

W jej pokoju znajdowały się jeszcze jedne drzwi, między innymi do łazienki. Weszła do niewielkiego pomieszczenia, rozejrzała się do o koła, po czym wyszła. Przypomniała sobie o walizce zostawionej w salonie i zbiegła na dół. Wzięła torbę na kółkach i powoli weszła z nią po schodach. Zrobiła tak jeszcze z paroma innymi i dwoma kartonami. Usiadła na łóżku i wzięła się z rozpakowywanie.



Momento #2

Weszła do kolorowego budynku, kochała to miejsce lecz nigdy nie była w nim sobą. Podeszła do swojej szafki wyciągnęła nuty i podążyła do klasy Angie z którą miała zajęcia.
- Ludmiła, znowu się spóźniłaś. - upomniała ją nauczycielka.
- Prawdziwe gwiazdy mogą być gdzie chcą i o której chcą. - powiedziała z uśmiechem na twarzy, lecz tak na prawdę ogarniał ją smutek. Nie była taka naprawdę i nie była taka zawszę. Sama nie zauważyła swojej zmiany ale wie, że Camilla jej w tym pomogła. Blondynka nie raz chciała się zmienić, ale co z tego jeżeli nikt jej nie wierzył. Czemu Camilli uwierzyli od razu? Ruda była wredniejsza niż blondynka. Przez całą lekcję uważnie słuchała Angie. Gdy zadzwonił dzwonek dziewczyna schowała swoje rzeczy do torby i wyszła z klasy. Skierowała się na dziedziniec w poszukiwaniu pewnej osoby, zawsze tam była z przyjaciółmi.
- Możemy porozmawiać ? - zapytała szatynki.
- Yyy... zaraz przyjdę. - zwróciła się do przyjaciół. - tak? - tą wypowiedź skierowała do blondynki.
- Ja chcę się zmienić. - powiedziała na jednym tchu.
- Tak, na pewno. Cami na wszystko powiedziała. Jesteś potworem. - z oczu blondynki poleciała łza. - Ludmiła, przepraszam.
- Wiesz co, nie rozumiem tego. Czemu Camilli wybaczyliście od razu, od tak? Mi nawet nie wierzycie w to że chce się zmienić. Nie chce być od razu waszą przyjaciółką czy kim tam, chce żebyście dostrzegli, że jestem inna. Proszę pomóż mi. - Mówiła ze łzami w oczach.
- Wierze ci. - wymomrała pod nosem. - To będziesz moją starą Lu? - zapytała.
- No jasne! - odpowiedziała radosna blondynka.
- No jasne, że ... ? - dopytywała.
- No jasne, że Tak. - obie się uśmiechnęły. Odzyskały siebie. - Kochana, z okazji tego, że się pogodziłyśmy zapraszam cię do mnie na nocowanko. - Mówiła wciąż radośnie i z uśmiechem.
- Okey, tak jak zwykle?
- Tak. - Powiedziała i odeszła. Dzisiaj nie miała już zajęć postanowiła wrócić do domu i ogarnąć swój pokój. Musi jeszcze kupić popcorn i jakieś ciastka. Weszła do domu i ogłosiła mamie dobrą wiadomość. Jej rodzicielka zawszę lubiła jej przyjaciółkę.

Momento #3

Powolnym krokiem wszedł na tor. Podszedł do garażu w którym znajduję się jego motor, ubrał kombinezon i chwilę później czół wiatr we włosach. Uwielbiał te uczucie. Zrobił parę kółek i zjechał z maszyną do garażu.
- Cześć! - przywitał go Hiszpan.
- O, hej! Co cię tu sprowadza? - zapytał.
- Wiesz, spróbuję jeszcze raz. - uśmiechnął się.
- A co z tą kontuzją? Myślałem, że masz stracha. - Zaśmiał się.
- Verdas! - wykrzyknął.
- Dobra, dobra... Wskakuj na motor. Zobaczymy czy coś jeszcze pamiętasz. - Dał koledze kluczyki do swojej maszyny. Hiszpan jechał z niezwykłą prędkością, jak na osobę co dopiero miała kontuzję z powodu wywrotki na motorze. Ostatni zakręt, ten jest najtrudniejszy ale... przejechał. Ufff...
- Co on robi na motorze? - zapytał podchodząc do Verdasa.
- Nieźle sobie radzi.
- No widzę, ale co z tą jego kontuzją?
- Nie wiem, przyszedł dzisiaj do garażu i powiedział, że chce spróbować.
- A co jeśli się znowu wywróci?
- Lepiej nie, ma mój motor. - odpowiedział i zaśmiał się.
- Z czego tak rżysz? - zapytał schodząc z motoru.
- Nie ważne, moi starzy wyjeżdżają na weekend. Może jakaś imprezka? - zaproponował Leon.
- Dobra ale to obgadamy później, jest dopiero poniedziałek do weekendu mamy sporo czasu. - zakomunikował. - Muszę lecieć, sorka. Pogadamy jutro w Studio. - odszedł.
- Imprezka w sobotę czy w piątek? - zapytał Verdas.
- Piątek, wiesz jeżeli twoi starzy wrócą w niedziele po południ to nie zdąży się ogarnąć.
- No w sumie racja, ostatnio sprzątaliśmy do siedemnastej.
- Dobra skończmy gadać o sprzątaniu bo wrócę do domu i będę myślał, ze mój pokój jest posprzątany. - zaśmiali się.
- Dobra, jak tam ci się układa z Violą ?
- Na razie... fenomenalnie. Mam nadzieję, że będzie tak cały czas.
- Przynajmniej ci się układa z laskami.
- A co nie jesteś już z Val?
- Gdzie tam, wyrobić nie mogłem. Cały czas miała jakieś wyrzuty, że nie spędzam z nią czasu, że nie dałem jej nic na walentynki. Koleś my chodziliśmy ze sobą od 17-18 lutego!
- Serio tak ci truła?
- No, jeszcze miała pretensje że jeżdżę z wami na motorze.
- Dobra stary, przejażdżka? - zapytał a jego przyjaciel pokiwał głową na tak. Wsiedli na motory i jeździli uliczkami Buenos Aires. 

__________________________________

 Tak się prezentuję Rozdział 1!
Podoba się? Ja nie jestem z niego zadowolona. Ten "Momento #3" wyszedł mi najgorzej.
Jeszcze raz życzę wszystkim kobitką naj,naj,najlepszego.

Wszystkim przedstawicielkom płci pięknej
składam najserdeczniejsze życzenia zdrowia,
pomyślności i samych pięknych dni w życiu.
Życzę by uśmiech rozpromieniał Wasze twarze
i byście zawsze czuły się doceniane.

+ Kochani zmieniłam nazwę z Hoy Somos Mas XD na Olaa Naxistas

piątek, 6 marca 2015

Prolog "maluj kolorowymi kredkami"

__________________


Życie nie jest kolorowe,
Życie nie ma czarnych barw.

  To dzisiaj, dzisiaj jest ten dzień. Wyjeżdża, opuszcza rodzinną Hiszpanię. Musi jechać i tyle! Czy ktoś ją spytał o zdanie? Nie, bo po co? Jej zdanie jest nic nie wartę, liczy się tylko to, że jej siostra dostała się do jednej z najlepszych szkół muzycznych na całym świecie. Od zawsze ona i jej siostra były w konflikcie, w końcu Lena jest oczkiem w głowie rodziców. - "Lena ma talent, Lena osiągnie wielki sukces" - Te słowa strasznie ją denerwowały. Sama grywała na instrumentach takich jak gitara lub fortepian stojący w salonie, ale zawsze musiał się upewnić czy nikogo nie ma w domu. Napisała nawet parę piosenek, ale nigdy one nie ujrzą światła dziennego. Jej rodzice pracowali dużo, ale dla Leny zawsze mieli czas. Całe szczęście ma Clarę - opiekunkę, gosposie itp. - z którą dogaduje się w 200%. Kocha ją jak ciotkę, w końcu to z nią spędziła większość swojego życia i to ona zaraziła ją pasją do muzyki, a przed wszystkim nauczyła ją tańczyć, jest to jedyna rzecz która Lenie nie wychodzi idealne.
- Za 10 minut wszyscy niech będą na dole, samolot mamy z godzinkę. - Krzyknęła rodzicielka, a dziewczyna zapięła walizkę, wzięła ją do ręki, podeszła do drzwi, ostatni raz spojrzała na swój pokój, zamknęła drzwi, wyszła.
- Jedziemy, chodźcie do auta! - Krzyknął tata. Hiszpanka skierowała się do auta, usiadła i ruszyli. Po czterdziestu minutach drogi dotarli na lotnisko. Wysiadła z auta, wzięła walizkę i udała się na lotnisko.
- Samolot Argentyna, Buenos Aires odlatuję za 10 minut, wszystkich pasażerów prosimy o jak najszybsze udanie się do samolotu. - usłyszała wchodząc. Poczekała na swoją rodzinę i udała się na pas startowy. Weszła do samolotu usiadła razem z Clarą, przed nią siedziała Lena z jakimś chłopakiem, a przed jej siostrą rodzice. Samolot ruszył. Leciała w przestworzach, bała się ale lubiła te uczucie.
- Uroczy jesteś - usłyszała swoją siostrę. - i śliczny. - Lena, to Lena cały czas z kimś flirtuję ma piętnaście lat a miała więcej chłopaków niż jej siedemnastoletnia siostra.
- Ej, a gdzie jest uśmiech? - zapytała Clara, Hiszpanka natychmiast się uśmiechnęła.
- Zaczynamy życie od nowa. - Szepnęła cicho, mimo tego Clara ją usłyszała.
- Tak, tylko pamiętaj... maluj kolorowymi kredkami.

Człowiek nie wybiera życia, 
Człowiek wybiera kredki, 
 którymi będzie je malował.

 __________________

   ~~***~~                                                      

                           Dobry wieczór Kochani ^_^
                 Tak prezentuję się prolog nowej historii.
                       Nawet nie wiecie jak się cieszę.
          Mam nadzieje, że podoba wam się prolog tej historii.
Biorę się za pisanie rozdziału, bo chciała bym go wstawić jeszcze w tym tygodniu.

~ Olaa 


 
 

Brak Weny :( + Nowy początek ... Nowa historia :)


Jak już mówi pierwsza część tytułu... mam brak weny :( Ale na szczęście tylko na tę historię a, ponieważ ostatnio do głowy wpadł mi nowy pomysł na historie to ... postanowiłam zacząć od nowa :) Mam nadzieje że, się cieszycie ;) Ja tak!  Prolog dodam jakoś w ten weekend albo dzisiaj :D Zależy jak się wyrobię i czy tata jak przyjdzie z pracy i nie zabierze mi kompa.
Rozdziały będę dodawać mniej-więcej 1-2 w tygodniu (raczej 1) prawdopodobnie w weekend-y (ale mogą być niespodzianki) :]
Dobra miśki moje :* Lecę może zdążę napisać prolog i dodam go dzisiaj ;***

~~***~~

___________________________________________

sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 18 ~ Jaki tu ruch.

* Naty *

Cały czas zastanawia się, gdzie jest mój pamiętnik.!? Jestem pewna, że wkładała go do szafki. Gdzie on może być!? Przewróciłam całą szafkę do góry nogami. Gdzie on jest!
- Czy tego szukasz? - powiedział Maxi podając mi mój pamiętnik.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję jesteś najlepszy! - powiedziałam rzucając się mu na szyję. - Nie czytałeś? - zapytałam.
- Nie, no coś ty. - powiedział bardzo dziwnie, jak by oś ukrywał.
- Maxi!?
- Tylko mignęła mi lekko jedna strona na której był otwarty. - odpowiedział mi.
- To, dobrze  - ulżyło mi, powiedziałam i udałam się do domu ponieważ lekcje dobiegły już końca.

* Dom Naty *

- Jestem! - krzyknęłam wchodząc do domu.
- Cześć Nati - przywitała mnie siostra (Lena)
- Gdzie reszta? - zapytałam ponieważ w domu  nie było Matyldy ani Taty.
- Wyszli gdzieś, ale nie interesowało mnie gdzie. - odpowiedziała.
- To może my też pójdziemy ?
- Dobra, do resto? - zaproponowała Lena
- Jasne. - Wyszłyśmy z domu.
Przez całą drogę  rozmawiałyśmy. Gadałyśmy głównie o tym jak Matylda nas denerwuje. Bo mnie ona denerwuje na maksa. Ona córeczka tatusia, ona najważniejsza, ona, ona,ona... Ble. Gdy dotarłyśmy do resto postanowiłyśmy zamówić koktajle, ale stwierdziłyśmy, że nam się to nie uda bo była tam mega kolejka, a stolików wolnych w ogóle nie było.
- Cześć! - Przywitała nas Francesca.
- Hej - odpowiedziałyśmy.
- Jaki tu ruch. - stwierdziła Lena.
- No, dzisiaj jest bardzo dużo gość, aż rody z Lucą nie dajemy.
- To może ci pomożemy? - spytała.
- Jeżeli chce... - nie dokączyła.
- Jasne, że ci pomożemy. - tym razem wtrąciłam się ja.
- Dziękuję -podziękowała Fran.
Razem z Leną robiłyśmy w resto z kelnerki, zostałyśmy z Francescą i pomogłyśmy jej zamknąć bar. Do domu wracałyśmy ok. 22.00 ponieważ musiałyśmy jeszcze tam ogarnąć i rozliczyć kasę. Było już dość ciemno ale całe szczęście Fran mieszka ie daleko więc wracałyśmy we trzy.
- Dobra dziewczyny, ja lecę - oznajmiła gdy znajdowaliśmy się pod naszym domem
- Uważaj na siebie. - powiedziałam jej i razem z Leną weszłyśmy do domu.
- Ten Maxi to naprawdę bardzo dobry chłopak, nieprawdaż Matyldo? - usłyszałam wypowiedź mojego ojca.
- I jeszcze uroczy. - dodała Matylda. Czy tylko ja mam ochotę ja udusić ? - w sumie słodki też jest. - dodała. Dajcie mi rękawiczki, uduszę ją.
- Naty, co jest? - zapytała Lena.
- Co? Mi? Mi nic nie jest.
- Taak, to czemu ściskasz pięści tak jak byś miała ochotę zaraz bardzo mocno walnąć Matyldę.
- Co? Nie! Wiesz co Lena idę do pokoju.
- Dobra, a kolacji nie jesz?
- Nie mam ochoty. - Udałam się do mojego pokoju, usiadłam na łóżku i wyciągnęłam pamiętnik. Zaczęłam pisać.

Drogi pamiętniczku!
Kiedy ona pojedzie? Niech to będzie już. Nie mam ochoty jej oglądać. Jeszcze cały czas tylko gada jaki to Maxi jest uroczy i słodki. Czemu ona tak mówi? Niech ona tak nie mówi! Dobra, Dobra... koniec o Matyldzie. Dzisiaj z Leną pomagałyśmy Fran, w resto był bardzo duży tłok. Było miło. Ooo ale mi burczy w brzuchu. Zaraz przyjdę idę coś zjeść. 

Zeszłam na dół i usiadłam do stołu na moje nieszczęście wszyscy siadali do kolacji.
- No to dzisiaj jemy wspólnie. - powiedział mój tata.
Jedliśmy spokojnie ale niestety musiała odezwać się Matylda.
- Tatku, nawet nie wiesz jak bardzo się  ciesze, że zapisałeś mnie dzisiaj do studia. - Wypowiedziała a ja wyplułam przed siebie picie którego wcześniej chciałam się napić
- Co!? - zapytała.
- A, ty nie wiedziałaś. Od jutra idę do studia, dzisiaj byłam się zapisać. Spokojnie mnie będziesz musiałam mnie oprowadzać, Maxi mnie dzisiaj po oprowadzał.- Że co? Zwariuję.
- Matylda, pozwól że spytam. Do jakiej klasy będziesz chodzić?
- Nie wiem, ale będę w klasie z Maxim.
- Acha. Przepraszam, nie jestem już głodna. - odeszłam od stołu, poszłam do pokoju położyłam się na łóżku. Zasnęłam.

__________________________________________________________________

Jesteem 
Przepraszam miał być, bardzo dawno temu. 
Na swoje usprawiedliwienie mam to, że była chora.
Dobra, next .... są u mnie kuzynki więc tak jakoś, postaram się na poniedziałek.
Pozdrawiam, Lece,  Papatki.
Kiedy rozdziały u was ??? 
Pa <3



niedziela, 15 lutego 2015

Rozdzial 17 ~ Myślałam, że już wyszłaś.

* Maxi *

Dzisiaj wstałem pół godziny wcześniej, wyszykowałem się i ruszyłem w stronę domu Nati. Pomyślałem, że po tym wszystkim nie będzie chciało się jej iść samej do Studia. Gdy byłem pod domem Hiszpanki usłyszałem dość głośne krzyki.
- Dajcie mi spokój! - wnioskuje, że krzyczała to Natalia.
- Natalia! masz natychmiast zejść na dół. - to prawdopodobnie krzyczał jej ojciec.
- Chyba nie, nie będę z wami jadła śniadania. - usłyszałem i postanowiłem zapukać do drzwi.
PUK...Puk.....

* Naty *

Właśnie szłam do góry, bo nie miałam ochoty jeść z nimi śniadania gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Chciałam iść otworzyć ale Matylda mnie wyprzedziła.
- Cześć! - Powiedziała z wielki uśmiechem na ryju (sorkaaa)
- Hej! Jest Naty? - Poznałam ten głos, to był Maxi.
- Nie, nie ma jej. - Co? Co ona powiedziała? przecież stoję za drzwiami prawie, że obok niej a ona mówi, że mnie nie ma ???
- Wiesz co Matylda, chyba jednak jestem. - powiedziałam a blondynka wściekle na mnie spojrzała.
- Myślałam, że już wyszłaś. - odpowiedziała mi.
- Cały czas stałam obok ciebie.
- Nati, nie gniewaj się na mnie, przepraszam. - Udawała smutną - Naprawdę bardzo cię przepraszam. Chciała bym wiedzieć co takiego zrobiłam, dlaczego mnie tak nie lubisz. Jeżeli ci coś zrobiłam to na pewno nie na umyślnie. Proszę wybaczysz mi? - zapytała, jedzie ściemą z kilometra.
- Zobaczę. - powiedziałam i wyszłam z domu.
- A tak właściwie czemu jej tak nie lubisz? - zapytał mnie chłopak w kolorowej czapce.
- No bo .... a zresztą nie ważne.
- Ważne.
- Wiesz .... nie mam ochoty o tym gadać, po prostu mnie denerwuje.
- Niby czym, przecież chciała cię przeprosić. Nati zastanów się ty jesteś zła na nią czy na swojego ojca?
- Po pierwsze, to nie mój ojcem... od bardzo, bardzo dawna go tak nie nazywam i w ogóle żałuje, że go kiedyś tak nazywałam. Po drugie,  jestem zła na obojga, i p trzecie, czy tylko mi te przeprosiny zalatują ściemą. - powiedziałam i właśnie pod koniec mojej wypowiedzi doszliśmy na dziedziniec Studia.
- No, dobra, ale mogę cię prosić żebyś chociaż z nią porozmawiała.
- Czy ty ją probójesz jakoś bronić?
- Nie, chce żebyś ją lepiej poznała.
- Maxi, ja znam ją doskonale i nie mam zamiaru z nią rozmawiać, nie chce żeby po raz drugi rozwaliła mi życie. - powiedziałam i sama weszłam do budynku. Podeszłam do szafki i ją otworzyłam wsadziłam tam mój pamiętnik i wyciągnęłam strój taneczny. Poszłam się przebrać.

* Maxi *

Gdy Nati zamknęła a raczej zatrzasnęła swoją szafkę, wyleciał z niej jakiś bardzo gruby zeszyt, podeszłe po przedmiot i zauważyłem, że był zamknięty ale przez upadek z dość dużej wysokości zapięcie pękło. Zeszyt był otwarty na stronie z datą  27 lipca 2012r. spojrzałem na kartkę i bez wahania przeczytałem wpis.

" Nie mogę w to uwierzyć! Po co on tu z nią przyjechał. Są u nas dopiero od tygodnia a ja już mam tej mojej siostrzyczki dosyć. Czy tata myśli, że jak tu z nią przyjedzie to będzie wszystko będzie dobrze? szczerze mówiąc to bardziej ją lubiłam jak jej nie załam. Jeszcze na dodatek tata kazał mi ją wczoraj powiedział mi, że mam wziąć na nocowanie do Ludmiły.  A jeżeli chodzi o Lu to świetnie się z nią dogaduje, jest jeszcze lepszą przyjaciółką niż Camilla. Dobra pamiętniczku, lece się szykować na najgorsze Piżama-Party w dziejach całej ludzkość.

28 lipca 2012r.

Wiedziałam! Najgorsze piżama-party w dziejach. Matylda mnie na maksa denerwuje, zresztą Ludmiłę tak samo. No właściwie na tym piżama party nie było źle, dowiedziałam się masę ciekawych rzeczy. Głównie o sobie. Okazało się, ze Matylda cię czytała mój pamiętniczku. Teraz cała trójka moich przyjaciół wie o co, a raczej o kogo pokłóciłam się z Camillą. Ludmiła wiedziała cały czas w końcu jest moją najlepszą przyjaciółką, ale nie koniecznie musieli to wiedzieć Federico i Diego. I,że ona ma tu zostać jeszcze dwa tygodnie??? Nie! " 

- Maxi? co czytasz ? - zapytała się mnie Violetta.
- Co, nic! - powiedziałem i schowałem zeszyt za siebie.
- Co to za zeszyt? No, pokaż. - prosiła.
- Yyy.. to nic ważnego, to ... yyy... książka.
- Acha... a jaka? - dopytywała.
- Noo... yyy... o.. muzyce klasycznej.
-O mogę zobaczyć ?
- Yyy... wiesz co... pożyczę ci jak przeczytam. - powiedziałem i odszedłem.
- Dziwne..!?

___________________________________________________

Miał być dzisiaj, i jest! 
Jakieś tam moje wypociny, beznadzieja!
Następny może jutro, może we wtorek ;)
Nie jestem pewna bo jutro będę musiała zająć się kuzynem a on Kochaaaa komputery, laptopy itp.
Kochani, pozdrawiam i czekam na rozdzialiki na waszych blogach.
Kiedy będą? kiedy? Nie, mam już co czytać :)
Papaatki <3


sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 16 ~ Przyrodnia siostra ?


~*~ Naty ~*~

Ale on ma tupet, ale to przecież mój .... Tata.
- Co ty tu robisz? - zapytałam go.
- Jak to kochanie co tu robię ? Przyjechałem zająć się tobą i Leną - oznajmił
- Zająć? no chyba nie! Proszę cię byś wyszedł z naszego domu. - krzyczałam
- Tato, przejdę się po Buenos Aires - powiedziała jakaś blondynka schodząca po schodach.
- Dobrze. - odpowiedział mój (niestety) tata, a dziewczyna wyszła z domu.
- Tato? Co? Nie! Wziąłeś ją tu!
- Natuś.
- Nie mów do mnie Natuś!
- Natalio, przecież to twoja siostra.
- Przyrodnia siostra!
- Nati, ja zostaje w Argentynie, albo Lena będzie musiała iść do domu dziecka.
- Gryy... - pociągnęłam Maxi-ego za rękę i zaprowadziłam do swojego pokoju.
- Nie mogę w to uwierzyć! - powiedziałam, opadając na łóżko.
- Ale o co tu chodzi ? Kim była ta dziewczyna? - zapytał zdezorientowany chłopak
- To Matylda, moja przyrodnia siostra. -oznajmiłam.
- Przyrodnia siostra? - zapytał zdziwiony.
- Tak. nie wytrzymam z nimi w tym domu! - powiedziałam a chłopak dostał w tym samym momencie Sms'a.
- Sory, ale muszę już iść Andres coś ode mnie chce. Pa. - powiedział po odczytaniu Sms'a
- Pa - powiedziałam a Maxi opuścił mój pokój.

~*~ Maxi ~*~

Właśnie schodziłem po schodach, gdy do domu Nati weszła jej przyrodnia siostro.
- Hej, mogę ci zadać pytani? - zapytała.
- Jasne, o co chcesz się spytać. - odpowiedziałem.
- Ok. To... no.. czy... czy wiesz czemu ona mnie nie lubi?
- Wiesz, niestety nie mogę odpowiedzieć ci na te pytanie, sam nawet nie wiem. - powiedziałem i wyszedłem z domu Nati.
Ta Matylda wydaje się być miła, nie wiem czemu Nati jej nie lubi, nawet jej dobrze nie poznała.

~*~ Matylda ~*~

Czemu musieliśmy z ojcem przyjechać do Buenos Aires? I to jeszcze do nich!? Moje Kochane siostrzyczki. Blee...  No to trzeba uprzykrzyć życie siostrzyczką. Zacznijmy od Natalii. Hahaa... Czy ze mną jest coś nie tak? Nie, ja jestem normalna. Dora, dobra trzeba wymyślić jakiś plan. Hmyy... Sądzę, że ten chłopak się do tego przyda.

__________________________________________________________________________

Krótki ale jest :)
Dobra ja to powiem tak..... 
Next ...... Jutro :D 
Teraz będę dodawać rozdziały częściej ;)
Mam Ferie ..... Do pierwszego marca rozdziały będą dodawane mniej-więcej co drugi dzień ;)
Heheheheheh.... Czy mi odwala ? Tak! 

Kochaaammm i Pozdraaawiammm <3 

wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 15 ~ Co on tu robi?

 Zapraszam jeszcze tu: Amor en el aire - naxi i inne pary z serialu "Violetta" ~ Rozdział 1
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 Maxi

Postanowiłem wrócić do Resto i powiedzieć wszystkim o tym co się stało.
- Hejka! - powiedziałem wchodząc do Resto.
- Hej! gdzie Naty? - zapytali.
- Nati nie przyjdzie. - powiadomiłem ich.
- Czemu? - zapytała Violetta.
- Jej mama ... ona ... nie żyje. - powiedziałem im tą tragiczna wiadomość.
- Co? Jak? Biedna Naty. - Powiedziała Francesca.
- Że, co? - wykrzyknął Diego i to bardzo głośno. W sumie to mu się nie dziwię, przecież to była jego ciocia.
- Idziemy do niej! - powiedziała Violetta.
- Lepiej nie, zamknęła się w swoim pokoju, ie chce wpuścić nawet Leny.
- Biedulka. - powiedziały jednocześnie Viola i Fran.
- Sądzę, że powinniśmy dać jej ochłonąć. Pójdziemy do niej

Nati

Nie wieże w to, czemu mama mi nic nie powiedziała. Czemu nie powiedziała? Czemu? A Lena przecież też wiedziała od pewnego czasu, dlaczego ona mi nie powiedziała. Co teraz będzie? Ja mam już 18-ście lat ale Lena ma dopiero za nie cały rok. Kompletnie nie wiem co robić, jutro zaczynają się przygotowania do koncertu, a ja nie mam na to siły. Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi, stwierdziłam, że otworze bo Lena też siedzi zamknięta w swoim pokoju. W drzwiach stał Maxi.
- Cześć, jak się czujesz? - zapytał.
- Bywało lepiej - uśmiechnęłam się niezauważalni.
- No to zapraszam cię na spacer. -zaproponował.
- Nie, na prawdę tylko nie dzisiaj.
- Chodź. - powiedział i pociągnął mnie za rękę.
- Niee.. - powiedziałam a on udawał że nie słyszał.
Chodziliśmy po alejkach Buenos Aires rozmawialiśmy, a Maxi cały czas próbował mnie pocieszyć. Czasami mu się to udawało, czasami nie.  Weszliśmy do Resto usiedliśmy przy jednym ze stolików, zamówiliśmy napoje, wypiliśmy. Było ok. godziny 19.00, Maxi odprowadził do domu, weszłam i to co tam zobaczyłam to myślałam że mnie szlak trafi. Co on tu robi? z nią! Jak? Nie!  Byłam mega wkurzona. Ale on ma tupet ale to przecież mój ..

Violetta

Zdziwiło mnie to. Dzisiaj z  Diego, Leonem byliśmy po Naty a jej nie było. Myślałam że będzie w domu, no chociaż gadaliśmy z Lena nam mówiła że chyba Maxi po nią przyszedł ale nie jest pewna bo była u siebie w pokoju. Czyżby Naxi muszę zadzwonić do Fran.

Rozmowa telefoniczna:
Violetta: Hej Fran, Wiesz że Maxi dzisiaj spędził prawdopodobnie z Nati?
Francesca: Naxi?
V: Yhmy..
F: Czemu mi nie mówiłaś że idziecie?
V: Dzwoniłam, nie odbierałaś.
F: Acha, sorka mam nowy telefon i jakoś się nie oriętuje.
V: skąd ja to znam.
F: Dobra kochana kończę, Papatki i buziaki.
V: Papusie <cmok>
  _______________________________________________________________

Mam nadzieje że rozdział 15 wam się podoba :)
Rozdział 16 będzie w weekend <3 
i jeszcze raz zapraszam na mojego nowego bloga ;)
Pozdrawiam ;)


sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 14 ~ Lena dzwoń po pogotowie

* 3 dni później *

Nati

Dziś są moje urodziny, fajnie by było gdyby Lu się chociaż do mnie odezwała, cały czas przebywa z Camillą przez co jest strasznie nie miła. Chciała bym móc ją odzyskać. Jestem ciekawa co dzisiaj będę robić, sobota więc do studia nie idę do szkoły tak samo. A tak po za tym to mam już dzisiaj 18 lat i postanowiłam rzucić szkołę, wiem że to nieodpowiedzialne ale chcę się skupić na Studiu, i na tym co kocham czyli muzyce i tańcu. Jak się cieszę na myśl o tym koncercie, ale dobra nie ma co myśleć bo się zestresuję i nie dożyję do prób a co dopiero do koncertu. Nie, no trzeba by było się przewietrzyć, podeszłam do szafy i wyciągnęłam bluzkę na ramiączkach w pionowe białe i czarne paski a do tego dżinsowe krótkie spodenki. Poszłam do łazienki przebrałam się i postanowiłam zejść na dół zrobić sobie śniadanie. Przeszłam przez salon i weszłam do kuchni. Mam musiała zasnąć przed telewizorem ponieważ leżała na kanapie. Chociaż nie wyglądała jak by się tam położyła tylko jak by upadła. Cofnęłam się do salonu podeszłam do niej i postanowiłam ją budzić.
- Mamuś, wstawaj! - szepnęłam jej do ucha ale ona nie reagowała. - Mamo! - powiedziałam tym razem głośniej. Zauważyłam ze jest strasznie blada, chwyciłam jej rękę i ... nie czułam tętna. Ale jak? Przyłożyłam ucho do klatki piersiowej mojej rodzicielki a jej serce ... ono ... ono nie .... biło. Umarła!? Nie, ona nie mogła.
- mamo, proszę nie! - wydarłam się. - mamo!
- Nati co się stało? - powiedziała niewyspana Lena, najwidoczniej ją obudziłam.
- Lena dzwoń po pogotowie - rozkazałam a ona tak zrobiła.

15 minut później / szpital

- Niestety, nie mam dobrych wieści. - odezwał się lekarz - Pani Alis ... - nie skończył bo mu przerwałam.
- Niech pan tego nawet nie mówi, ona żyje nie zostawiła by mnie, nie dzisiaj.
- Nati, chodź do domu - Lena próbowała mnie uspokoić, na marne.
- Co ty Lena taka spokojna? Nie rozumiesz że nie mogę. Ja tu zostaję.
- Nata, chodź do domu muszę ci coś pokazać.- powiedziała Lena. -potem wrócimy.- Lena zachowywała się jak ta starsza, prawda jest taka że zazwyczaj tak było, ona bardzo łatwo radzi sobie z opanowaniem emocji a mi to jakoś nie wychodzi.
- Dobra, ale wrócimy?
- Tak.

* Dom Nati i Leny *

- Co chciałaś mi powiedzieć Lena? - zapytałam, moja siostra podeszła do półki z książkami i wyciągnęła pamiętnik mamy. - po co go wyciągasz?
- Znalazłam go ostatnio otwartego na tej stronie. - Powiedziała podając mi zeszyt, zerknęłam na nią i .... Jak to ??? Mam była chora !? Nie! Pobiegłam razem z zeszytem do swojego pokoju i zmaknęłam się w nim. Postanowiła że przeczytam cały pamiętnik mojej Mamy.

* Maxi *

Co jest? Lena już dawno miała przyprowadzić Nati do Resto. Diego powiedział nam że Natalia ma dzisiaj urodziny więc wszyscy zorganizowaliśmy jej niespodziankę, Lena miała ją tu przyprowadzić godzinę temu, i nadal ich nie ma.
- Maxi, może pójdziesz po nie? - zaproponowała Violetta.
- Dobra, idzie ktoś ze mną ? - zapytałem
- Nie idź sam, my czekamy w razie W gdyby przyszły niedługo, Ok?
- Ok. - powiedziałem i wyszedłem. Szedłem przez park nie wiedzieć czemu przechodząc koło jednego miejsca natknęło mnie jedno wspomnienie. A mianowicie te:

 "- Hej. - Powiedziała - Mogę mieć do ciebie  prośbę ? - Zapytała
- Nati ja wiem, że ty chodzisz do studia. Spokojnie. Nikomu nie powiem. - Uśmiechnąłem się do niej a ona mnie przytuliła. Byłem zdziwiony ale odwzajemniłem przytulasa.

Narrator
 Stali na środku parku. Przytuleni. Wyglądali jak by byli parą. A nie byli jeszcze przyjaciółmi. Jeszcze. Po długim przytulasie nastała niezręczna cisza."

wspominając tak doszedłem do domu Natalii.
Puk...Puk... - zapukałem a Lena otworzyła drzwi.
- Lena miałyście być w Resto godzinę temu.
- Maxi, przepraszam, ale na prawdę nie mogłyśmy - Lena usiadła na kanapie, i zaczęła płakać. 
- Co się stało? - zapytałem
- Nasza mama... ona ... nie ... żyje ... - wyjąkała.
- Jak to? Gdzie jest Nati?
- Siedzi u góry, zamknęła się w swoim pokoju. - poinformowała mnie Lena a ja jak wariat udałem się pod drzwi pokoju Nati przewidując najgorsze. Zapukałem i chciałem wejść ale drzwi były zamknięte.
- Lena, odejdź. Wiedziałaś, że mama jest chora i mi nie powiedziałaś. - krzyknęła.
- To nie Lena, to ja. - powiedziałem.
- Maxi? - zapytała zdziwiona i otworzyła drzwi.
- Nie, płacz. Dzisiaj są twoje urodziny. - powiedziałem a ona spojżała na mnie zdziwiona. - Diego. - odpowiedziałem domyślając się jakie pytanie zada. Podałem jej małe kwadratowe pudełeczko w którym znajdował się prezent. - Wszystkiego najlepszego. - powiedziałem. - i nie płacz. Natalia otworzyła pudełeczko w którym znajdował się taki naszyjnik.
- Jaki śliczny - powiedziała.
- Dobrze, że się podoba. - odetchnąłem z ulgą. Po czym wziąłem naszyjnik z rąk Nati i zawiesiłem jej go na szyi.
- Idziemy do resto ? - zapytałem, próbując zaciągnąć ją na imprezę niespodziankę.
- Nie, nie mam ochoty.
- Na pewno.
- Tak.
- To do jutra, i Sto lat jeszcze raz. - powiedziałem wychodząc z jej pokoju.

___________________________________________________________________

Może być ? Mam nadzieje że się podoba ;)
Następny rozdzialik w następnym tygodniu. 
I chyba tak będzie cały czas ;) Rozdziały będą w weekendy

Pozdrawiam :)

poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 13 ~ Organizujemy koncert!


* Tydzień później *

Dzisiaj przedstawiamy nasze piosenki, sądzę ze nasza grupa sobie poradziła. Pablo mówił że będziemy występować przed U-mix'em jeżeli im się spodoba Studio ma szanse na koncert. Ale było by fajnie.
- Naty! - krzykną do mnie chłopak w Ful Capie
- Co? - zapytałam się.
- Marco ma skręconą kostke.
- Co? - powtórzyłam
- Leży, w domu. Dzwonił że nie da rady.
- Musimy iść do Pablo.
- Pablo. - Krzyknął Maxi zauważywszy nauczyciela.
- Tak? - zapytał.
- Marco skręcił kostkę.
- Nie da rady przyjść? - zapytał nauczyciel
- Nie.
- Dobra, wystąpicie jako ostatni, macie ok. 20 minut by zapełnić lukę po Marco.
-  Dobrze. - Powiedział Maxi i w pośpiechu udaliśmy się do sali tańca.

* Violetta *

- Witajcie dzieciaki! - przywitał nas Pablo. -  dzisiaj macie zaprezentować swoje piosenki. Zaczniemy od Habla si Puedes którą miała napisać Violetta.. -Ogłosił a ja powoli weszłam na scenę, dałam Maxi-emu znak że może puścić podkład. Zaczęłam śpiewać.



Moi przyjaciele zaczęli klaskać a ja ukłoniłam się i zeszłam ze sceny.
- Teraz Yo soy asi czyli Franczesca i Diego.
Moi przyjaciele weszli na scenę i zaśpiewali piosenkę, byli genialni. A szczególnie na końcu było tak romantycznie ale chyba nie zaplanowane bo Fran się potknęła a Diego ją złapał gdy miała się zdeżyć z podłogą.
- Ven y Canta- powiedział nauczyciel. - Ludmiła, Federico i Camilla.
Piosenka wyszła im fajnie, ale Camilla się wywyższała, współczuje im że muszą być z nią w grupie. Jeszcze nie dawno lubiłam Cami ale ona okazała się bardzo wredna. Przyznam że ja też taka byłam ale od czasu gdy spotykam się z Leonem jest inaczej. Nie jesteśmy razem ale spędzamy dużo czasu razem. Czy miłość może zmienić człowieka?
- Brodway, Leon, Andres i Tomas wy mieliście? - zapytał.
- Quen a dence flor - krzyknęli chórem.Weszli na scenę i byli genialni, szczególnie Leon. STOP!!! Violetta stop. Jestem ciekawa gdzie są Naty i Maxi? A pewnie jeszcze ćwiczą bo Marco skręcił kostkę. Dobrze że Maxi zerwał z Cami. Ona na niego nie zasługuję. A zresztą on i Naty mają się ku sobie. Przyznam że na początku jej nie lubiłam, ale to pewnie przez Camille opowiadała o niej same złe rzeczy. 
- Naty, Maxi już ?- zapytał Pablo.
- Tak. - odpowiedzieli razem 
Weszli na scenę i zaśpiewali razem Ahi estare. Wyglądali tak słodko, a ten układ był taki romantyczny. 
- Oni do siebie pasują. - Powiedziałam do Fran stojącej obok mnie.
- Misja Naxi !? - powiedziałą Fran
- Naxi? - Zapytałam
- "Na-" od Nati i "-xi" od Maxi. - Wytłumaczyła mi.
- Acha. Misja Naxi! Trzeba powiedzieć chłopakom, żeby pomogli.
- Usłyszałem kawałek rozmowy. W co chcecie nas wkręcić - zapytał Diego.
- Czy nie uważasz że Naty i Maxi pasują do siebie? - zapytałam.
- No, ... nawet. -powiedział.
- Chcemy zrobić coś by Naty i Maxi byli razem. 
- Ok. Ale Nati mnie zabije jest moją kuzynką ale mnie by zabiła najpierw jeżeli by się dowiedziała co knujemy.
- Knujemy? czyli wchodzisz w to? -zapytałam.
- Tak. - oznajmił - Wiecie Nati ma za 3 dni urodziny więc można coś wykombinować. To jej osiemnastka. 
- No to imprezka niespodzianka, alkohol i Naxi - Powiedziała Fran a ja na nią dziwnie spojrzałam.
 - Słuchajcie! - krzyknął Marotti - Organizujemy koncert! - ogłosił a wszyscy zaczęli sie mega cieszyć. - No to jest taki mini koncert - kontynuował. - zaśpiewacie te piosenki co śpiewaliście teraz. Jeszcze nie wiemy jak to będzie ale na pewno zacznie Violetta - wypowiedział a ja zaczęłam się cieszyć. - A zakończą Nati i Maxi - Jeszcze lepiej :pomyślałam: 
 
_____________________________________________________________________ 

W końcu z rozdziałem :)
Na razie wracam ;)
Next w tym tygodni (najprawdopodobniej Weekend lub jeżeli napiszę wcześniej to wcześniej)

Mam nadzieje że się podoba <3 
#Pozdrawiam

Ps. Mam drugiego bloga o naxi i innych :) 
chcesz przeczytać One Shot'a o Naxi? [KLIK] 
Zapraszam do komętowania <3