wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 2

  Dedykacja dla Victoria Evans  

Momento #1

Weszła radosna do domu. Udałam się w kierunku swojego pokoju. Nadusiłam na klamkę i zastałam w nim swoją siostrę.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam, a moja siostra odwróciła się w moim kierunku. - Czemu płaczesz? - powiedziałam zauważywszy łzy na polikach młodszej Castillo.
- Pokłóciłam się z Mechi. - Mówiła przez łzy.
- Nie martw się, na pewno będzie dobrze. - pocieszałam ją - to o co poszło?
- No, bo ... był, to znaczy jest taki chłopak. No i on podobał się i mi i jej.
- Mam rozumieć, że pokłóciłyście się przez chłopaka!?
- No..., tak.
- Roxy, dlaczego ty popełniasz moje błędy? Nie pamiętasz jak pokłóciłam się z Lu?
- Pamiętam, i ja nie chce by przyjaźń moja i Mechi się tak skończyła.
- Więc natychmiast idziemy do domu Ferro! - wykrzyczałam i pociągnęłam siostrę do domu Ferro.
Szłyśmy w ciszy, doskonale wiedziałam, że natychmiastowo musiałam pogodzić swoją siostrę i jej przyjaciółkę. Nie chciałam by ich przyjaźń zakończyła się tak jak moja i Ludmiły. Podeszłyśmy pod dom owego państwa i delikatnie zapukałam do drzwi.
- Cześć! - przywitała mnie blondynka.
- Hej! Możemy wejść? - zapytałam
- Jasne, wchodźcie.
- My tu w sprawie Roxy i Mechi.
- Ta słyszałam, pokłóciły się o chłopaka.
- Jak mogły... niczego się nie nauczyły. - zaśmiałyśmy się.
- Mechi jest u góry, w swoim pokoju. - Lu zwróciła się do mojej siostry. 
- Dzięki. - Czerwonowłosa od razu pobiegła na górę.
- Czyli już zostajesz na noc? - Pytała.
- Wiesz, jeszcze pójdę po rzeczy, do domu. - Powiedziałam a z góry dobiegły nas piski dziewczyn. Razem z Ludmiłą od razu pobiegłyśmy na górę i natychmiastowo otworzyłyśmy drzwi od pokoju młodszej Ferro.
- Co tu się dzieję?  zapytała Lu.
- Pogodziłyśmy się! - krzyknęła uśmiechnięta od ucha do ucha Mercedes.
- I już się nie pokłócimy. - Dodała moja siostra.
- Dobrze Roxy, ja idę po rzeczy dzisiaj nocuje u Lu.
- Pogodziłyście się, ale super! - powiedziała Czerwonowłosa Ferro. - Lu, a Rox też może u nas spać? - zapytała.
- Jasne. - odpowiedziała jej z uśmiechem, a one znów zaczęły piszczeć ze szczęścia.
Razem z Roxy wyszłyśmy z domu Ferro i skierowałyśmy się w kierunku naszego domu. Powiedziałyśmy ojcu, że dzisiaj śpimy u koleżanek. Wzięłyśmy swoje rzeczy i ponwnie kierowałyśmy się pod dom Ferro. Resztę dnia, wieczora i nocy spędziłyśmy na świetnej zabawie. Już nie pamiętam kiedy się tak bawiłam. Zastanawiam się jak moi przyjaciele zareagują na to, że wybaczyłam Lu. Oni są dobrzy, na pewno jej wybaczą.

Momento #2

- Prosimy wszystkich pasażerów o zapięcie pasów, zbliżamy się do lądowania. - usłyszałem głos pilota samolotu i posłusznie wykonałem polecenie. Już po 20 minutach byłem w Buenos Aires.
Wysiadłem z samolotu i kierowałem się w kierunku domu wuja. Doskonale znałem całe Buenos Aires, byłem tu w każde wakacje. Ale teraz tu zamieszkam. Bardzo się cieszę. Na wieść, że dostałem się do jednej z najlepszych szkół muzycznych w całej Ameryce Południowej cieszyłem się jak dziecko które dostaje wymarzoną zabawkę, a gdy dowiedziałem się, że będę mieszkał u wuja razem z moimi kochanymi kuzyneczkami to myślałem, że lepiej być nie może.
Znalazłem się pod domem mojej rodzinki i lekko zapukałem.
- Federico!? - otworzyła mi lekko zdziwiona Olga.
- Tak, to ja. - odpowiedziałem z dość głupim uśmiechem.
- Wejdź do środka. - powiedziała szerzej rozchylając drzwi.
- Fede, ty miałeś przyjechać dzisiaj. - powiedział wuja wychodząc z gabinetu - Przepraszam, ze nie odebrałem cię z lotniska.
- Nic się nie stało. - rozumiałem go, w końcu był biznesmenem. Mógł zapomnieć, miał dórzo  - Spacer po Buenos Aires to czysta przyjemność. 
- Niestety dziewczyn dzisiaj nie ma w domu bo śpią u koleżanek, więc jutro jak przyjdą to będą mieć niespodziankę. - powiedział wuja. - teraz Olga przygotuje ci pokój, rozpakuj się, rozgość... przed tobą cały rok szkolny.
- Dzięki ci wuja.
- Nie dziękuj.
Poszedłem razem z gosposią na piętro ona mi wskazała pokój który zawszę znajduję przyjeżdżając na wakacje. Usiadłem na bardzo wygodnym łóżku po czym sięgnąłem walizkę i zacząłem się rozpakowywać, zacząłem wyjmować wszystko po kolei. Wszystkie ciuchy poukładałem do szafy, na półkach poukładałem malutkie bibeloty i poukładałem parę małych zdjęć. Na końcu wyciągnąłem moje grzebyki - jak to twierdzi Roxy i Violetta - do dwu metrowej grzywki. Trochę mi się nudziło ponieważ, nie miał mi kto "dokuczać". Położyłem głowę na poduszce i momentalnie zasnąłem.

Momento #3 

- Weź się od mnie odwal! Zerwaliśmy! - krzyczałem do swojej ex.
- Ale proszę cię, wróćmy do siebie! - Wręcz błagała.
- Nie, nie i nie! Nie rozumiesz tego N-I-E!
- Ale misiu!?
- Słuchaj Val, było fajnie, było! Ale z nam koniec. Zrozum.
- Maxsiu... - zrobiła słodkie oczka a ja odwróciłem się od niej i szybkim krokiem ruszyłem przed siebie. Usłyszałem melodyjkę wydobywającą się z mojej komórki, oznaczała ona przychodzącego sms'a po czym wyciągnąłem z kieszeni telefon. Kliknąłem opcje "odczytaj" po czym mym oczom ukazał się tekst.

" Co robisz ?
  Jeżeli się nudzisz, a pewnie to robisz bo nie ma koło ciebie ani mnie ani Diego...
  Na torze za 20 minut ?
  Ps. Leon. "

Znowu dotknąłem ekranu mojego iPhone, tym razem opcja "odpowiedz"

" Tak nudzę się...
  W końcu nie ma przy mnie dwóch największych idiotów.
  Ok. za 20 minut jestem :D
  Ps. Idioto mam twój numer! "

Odpowiedziałem na sms'a i chciałem schować telefon do kieszeni ale wpadła na mnie jakaś dziewczyna, albo ja na nią wpadłem. Nie ważne, wpadliśmy na siebie... Ok?
- Przepraszam. - powiedziała lekko przerażona.
- Nic się nie stało. - odpowiedziałem jej spokojnie.
- Na pewno? - zapytała.
- Na pewno. - uspokoiłem ją - Maxi - podałem jej dłoń.
- Natalia. - odpowiedziała i odwzajemniła gest.
- Przepraszam ale jestem umówiony. Do zobaczenia! - odszedłem.
Doszedłem na tor i razem z chłopakami chwile pogadaliśmy, Leon mówił, że z Violą układa mu się fantastycznie, Diego siedział jakoś dziwnie cicho a ja im powiedziałem, że Val nie chce się od mnie odwalić. Po opowiedzeniu "plot" z dzisiaj postanowiliśmy pojeździć na motorze.

________________________________________

Najpierw... Victoria przepraszam, że dedykuję ci coś takiego... no... beznadziejnego.
Wiem miał być dawno temu bo 14 marca... moje poczucie czasu.
Miałam go dużo a wyszło beznadziejne, krótkie TO! 
Przepraszam...
Dziękuję wam za wszystkie komentarze pod Rozdziałem 1 <3
Miałam TYLE motywacji... DZIĘKUJĘ! JESTEŚCIE BOSCY!
Również bardzo dziękuję za wszystkie nominację do LBA <3 
Odpowiedzi na pytania itp. możecie znaleźć w zakładce "Liebster blog award!"
KochAAAAm....
i do następnego...
(nie wiem kiedy będzie)

niedziela, 8 marca 2015

Rozdział 1

Ten Rozdział dedykuję wszystkim kobitką czytających mojego bloga. Dzisiaj mamy swoje święto i cieszmy się nim na całego ;*** Nie przedłużając... Prezentuję Rozdział 1 

~~***~~
Momento #1  

Wysiadła z samochodu, wciągnęła świeże powietrze do nozdrzy i rozejrzała się po okolicy. Było tu ślicznie, na przeciwko domu w którym miała zamieszkać znajdował się ogromny park. Wyciągnęła jedną ze swoich walizek z samochodu i skierowała się w kierunku wielkiego, ślicznego domu.

Nadusiła na klamkę a jej oczom ukazał się korytarz. Rozejrzała się do o koła siebie dokładnie oglądając pomieszczenie.

W tym niewielkim pokoju znajdowały się trzy pary drzwi, jedne z nich kierowały na ogródek. Dziewczyna po raz kolejny nadusiła na klamkę, tym razem były to drzwi kierujące do salonu i jadalnia.

Hiszpanka rozejrzała się po pomieszczeniu, zostawiła walizkę i ruszyła do drugich drzwi znajdujących się w korytarzu. Lekko popchnęła drzwi za którymi znajdowała się kuchnia. Podeszła i powąchała kwiaty leżące na blacie.


- Wasze pokoje są u góry! - krzyknęła jej rodzicielka, a dziewczyna natychmiast wybiegła z pomieszczenia w którym się znajdowała i wbiegła na schody. Podeszła do jednych z drzwi, ale to nie był jej pokój, ponieważ na drzwiach wisiał tabliczka z napisem "Lena". Podeszła do następnych drzwi, niestety też nie jej pokój, na tabliczce było napisane "sala muzyczna". Kruczoczarna otwarła drzwi i weszła do środka. Rozejrzała się, tyle instrumentów. Będzie się na czym uczyć grać. Do tej pory umiała tylko na gitarze i pianinie. Druga część pokoju była zupełnie pusta, wisiały tam dwa wielkie lustra. Był to kącik w którym było można się rozgrzać i trochę potańczyć. Wyszła z pomieszczanie które zapierało jej dech w piersiach i podeszła do drzwi które były na przeciwko. "Natalia". Zachwyciła się widząc swoje imię na tabliczce. Zamknęła oczy i nadusiła klamkę. Weszła do pokoju i otworzyła oczy. Przytulny pokójw jasnych barwach,  jest jej ulubiony fiolet. Doszła do wniosku że Clara pomagała rodzicom.

W jej pokoju znajdowały się jeszcze jedne drzwi, między innymi do łazienki. Weszła do niewielkiego pomieszczenia, rozejrzała się do o koła, po czym wyszła. Przypomniała sobie o walizce zostawionej w salonie i zbiegła na dół. Wzięła torbę na kółkach i powoli weszła z nią po schodach. Zrobiła tak jeszcze z paroma innymi i dwoma kartonami. Usiadła na łóżku i wzięła się z rozpakowywanie.



Momento #2

Weszła do kolorowego budynku, kochała to miejsce lecz nigdy nie była w nim sobą. Podeszła do swojej szafki wyciągnęła nuty i podążyła do klasy Angie z którą miała zajęcia.
- Ludmiła, znowu się spóźniłaś. - upomniała ją nauczycielka.
- Prawdziwe gwiazdy mogą być gdzie chcą i o której chcą. - powiedziała z uśmiechem na twarzy, lecz tak na prawdę ogarniał ją smutek. Nie była taka naprawdę i nie była taka zawszę. Sama nie zauważyła swojej zmiany ale wie, że Camilla jej w tym pomogła. Blondynka nie raz chciała się zmienić, ale co z tego jeżeli nikt jej nie wierzył. Czemu Camilli uwierzyli od razu? Ruda była wredniejsza niż blondynka. Przez całą lekcję uważnie słuchała Angie. Gdy zadzwonił dzwonek dziewczyna schowała swoje rzeczy do torby i wyszła z klasy. Skierowała się na dziedziniec w poszukiwaniu pewnej osoby, zawsze tam była z przyjaciółmi.
- Możemy porozmawiać ? - zapytała szatynki.
- Yyy... zaraz przyjdę. - zwróciła się do przyjaciół. - tak? - tą wypowiedź skierowała do blondynki.
- Ja chcę się zmienić. - powiedziała na jednym tchu.
- Tak, na pewno. Cami na wszystko powiedziała. Jesteś potworem. - z oczu blondynki poleciała łza. - Ludmiła, przepraszam.
- Wiesz co, nie rozumiem tego. Czemu Camilli wybaczyliście od razu, od tak? Mi nawet nie wierzycie w to że chce się zmienić. Nie chce być od razu waszą przyjaciółką czy kim tam, chce żebyście dostrzegli, że jestem inna. Proszę pomóż mi. - Mówiła ze łzami w oczach.
- Wierze ci. - wymomrała pod nosem. - To będziesz moją starą Lu? - zapytała.
- No jasne! - odpowiedziała radosna blondynka.
- No jasne, że ... ? - dopytywała.
- No jasne, że Tak. - obie się uśmiechnęły. Odzyskały siebie. - Kochana, z okazji tego, że się pogodziłyśmy zapraszam cię do mnie na nocowanko. - Mówiła wciąż radośnie i z uśmiechem.
- Okey, tak jak zwykle?
- Tak. - Powiedziała i odeszła. Dzisiaj nie miała już zajęć postanowiła wrócić do domu i ogarnąć swój pokój. Musi jeszcze kupić popcorn i jakieś ciastka. Weszła do domu i ogłosiła mamie dobrą wiadomość. Jej rodzicielka zawszę lubiła jej przyjaciółkę.

Momento #3

Powolnym krokiem wszedł na tor. Podszedł do garażu w którym znajduję się jego motor, ubrał kombinezon i chwilę później czół wiatr we włosach. Uwielbiał te uczucie. Zrobił parę kółek i zjechał z maszyną do garażu.
- Cześć! - przywitał go Hiszpan.
- O, hej! Co cię tu sprowadza? - zapytał.
- Wiesz, spróbuję jeszcze raz. - uśmiechnął się.
- A co z tą kontuzją? Myślałem, że masz stracha. - Zaśmiał się.
- Verdas! - wykrzyknął.
- Dobra, dobra... Wskakuj na motor. Zobaczymy czy coś jeszcze pamiętasz. - Dał koledze kluczyki do swojej maszyny. Hiszpan jechał z niezwykłą prędkością, jak na osobę co dopiero miała kontuzję z powodu wywrotki na motorze. Ostatni zakręt, ten jest najtrudniejszy ale... przejechał. Ufff...
- Co on robi na motorze? - zapytał podchodząc do Verdasa.
- Nieźle sobie radzi.
- No widzę, ale co z tą jego kontuzją?
- Nie wiem, przyszedł dzisiaj do garażu i powiedział, że chce spróbować.
- A co jeśli się znowu wywróci?
- Lepiej nie, ma mój motor. - odpowiedział i zaśmiał się.
- Z czego tak rżysz? - zapytał schodząc z motoru.
- Nie ważne, moi starzy wyjeżdżają na weekend. Może jakaś imprezka? - zaproponował Leon.
- Dobra ale to obgadamy później, jest dopiero poniedziałek do weekendu mamy sporo czasu. - zakomunikował. - Muszę lecieć, sorka. Pogadamy jutro w Studio. - odszedł.
- Imprezka w sobotę czy w piątek? - zapytał Verdas.
- Piątek, wiesz jeżeli twoi starzy wrócą w niedziele po południ to nie zdąży się ogarnąć.
- No w sumie racja, ostatnio sprzątaliśmy do siedemnastej.
- Dobra skończmy gadać o sprzątaniu bo wrócę do domu i będę myślał, ze mój pokój jest posprzątany. - zaśmiali się.
- Dobra, jak tam ci się układa z Violą ?
- Na razie... fenomenalnie. Mam nadzieję, że będzie tak cały czas.
- Przynajmniej ci się układa z laskami.
- A co nie jesteś już z Val?
- Gdzie tam, wyrobić nie mogłem. Cały czas miała jakieś wyrzuty, że nie spędzam z nią czasu, że nie dałem jej nic na walentynki. Koleś my chodziliśmy ze sobą od 17-18 lutego!
- Serio tak ci truła?
- No, jeszcze miała pretensje że jeżdżę z wami na motorze.
- Dobra stary, przejażdżka? - zapytał a jego przyjaciel pokiwał głową na tak. Wsiedli na motory i jeździli uliczkami Buenos Aires. 

__________________________________

 Tak się prezentuję Rozdział 1!
Podoba się? Ja nie jestem z niego zadowolona. Ten "Momento #3" wyszedł mi najgorzej.
Jeszcze raz życzę wszystkim kobitką naj,naj,najlepszego.

Wszystkim przedstawicielkom płci pięknej
składam najserdeczniejsze życzenia zdrowia,
pomyślności i samych pięknych dni w życiu.
Życzę by uśmiech rozpromieniał Wasze twarze
i byście zawsze czuły się doceniane.

+ Kochani zmieniłam nazwę z Hoy Somos Mas XD na Olaa Naxistas

piątek, 6 marca 2015

Prolog "maluj kolorowymi kredkami"

__________________


Życie nie jest kolorowe,
Życie nie ma czarnych barw.

  To dzisiaj, dzisiaj jest ten dzień. Wyjeżdża, opuszcza rodzinną Hiszpanię. Musi jechać i tyle! Czy ktoś ją spytał o zdanie? Nie, bo po co? Jej zdanie jest nic nie wartę, liczy się tylko to, że jej siostra dostała się do jednej z najlepszych szkół muzycznych na całym świecie. Od zawsze ona i jej siostra były w konflikcie, w końcu Lena jest oczkiem w głowie rodziców. - "Lena ma talent, Lena osiągnie wielki sukces" - Te słowa strasznie ją denerwowały. Sama grywała na instrumentach takich jak gitara lub fortepian stojący w salonie, ale zawsze musiał się upewnić czy nikogo nie ma w domu. Napisała nawet parę piosenek, ale nigdy one nie ujrzą światła dziennego. Jej rodzice pracowali dużo, ale dla Leny zawsze mieli czas. Całe szczęście ma Clarę - opiekunkę, gosposie itp. - z którą dogaduje się w 200%. Kocha ją jak ciotkę, w końcu to z nią spędziła większość swojego życia i to ona zaraziła ją pasją do muzyki, a przed wszystkim nauczyła ją tańczyć, jest to jedyna rzecz która Lenie nie wychodzi idealne.
- Za 10 minut wszyscy niech będą na dole, samolot mamy z godzinkę. - Krzyknęła rodzicielka, a dziewczyna zapięła walizkę, wzięła ją do ręki, podeszła do drzwi, ostatni raz spojrzała na swój pokój, zamknęła drzwi, wyszła.
- Jedziemy, chodźcie do auta! - Krzyknął tata. Hiszpanka skierowała się do auta, usiadła i ruszyli. Po czterdziestu minutach drogi dotarli na lotnisko. Wysiadła z auta, wzięła walizkę i udała się na lotnisko.
- Samolot Argentyna, Buenos Aires odlatuję za 10 minut, wszystkich pasażerów prosimy o jak najszybsze udanie się do samolotu. - usłyszała wchodząc. Poczekała na swoją rodzinę i udała się na pas startowy. Weszła do samolotu usiadła razem z Clarą, przed nią siedziała Lena z jakimś chłopakiem, a przed jej siostrą rodzice. Samolot ruszył. Leciała w przestworzach, bała się ale lubiła te uczucie.
- Uroczy jesteś - usłyszała swoją siostrę. - i śliczny. - Lena, to Lena cały czas z kimś flirtuję ma piętnaście lat a miała więcej chłopaków niż jej siedemnastoletnia siostra.
- Ej, a gdzie jest uśmiech? - zapytała Clara, Hiszpanka natychmiast się uśmiechnęła.
- Zaczynamy życie od nowa. - Szepnęła cicho, mimo tego Clara ją usłyszała.
- Tak, tylko pamiętaj... maluj kolorowymi kredkami.

Człowiek nie wybiera życia, 
Człowiek wybiera kredki, 
 którymi będzie je malował.

 __________________

   ~~***~~                                                      

                           Dobry wieczór Kochani ^_^
                 Tak prezentuję się prolog nowej historii.
                       Nawet nie wiecie jak się cieszę.
          Mam nadzieje, że podoba wam się prolog tej historii.
Biorę się za pisanie rozdziału, bo chciała bym go wstawić jeszcze w tym tygodniu.

~ Olaa 


 
 

Brak Weny :( + Nowy początek ... Nowa historia :)


Jak już mówi pierwsza część tytułu... mam brak weny :( Ale na szczęście tylko na tę historię a, ponieważ ostatnio do głowy wpadł mi nowy pomysł na historie to ... postanowiłam zacząć od nowa :) Mam nadzieje że, się cieszycie ;) Ja tak!  Prolog dodam jakoś w ten weekend albo dzisiaj :D Zależy jak się wyrobię i czy tata jak przyjdzie z pracy i nie zabierze mi kompa.
Rozdziały będę dodawać mniej-więcej 1-2 w tygodniu (raczej 1) prawdopodobnie w weekend-y (ale mogą być niespodzianki) :]
Dobra miśki moje :* Lecę może zdążę napisać prolog i dodam go dzisiaj ;***

~~***~~

___________________________________________